Jak lubię mężczyzn, jak uwielbiam wielu, jak kocham kilku, tak każdy kolejny rozdział tej książki uświadamiał mi, że panowie en masse od stuleci to po prostu idioci, którym np. niezmiennie mylą się przyczyny ze skutkami. Nie znam ani jednej tak głupiej kobiety.
Raz na rok (zwykle we wrześniu?) czytam (kończę!) książkę, która otwiera mi scyzoryk w kieszeni, bo potwierdza nie to, co się przeczuwa, ale również to, co osobiście się przeżyło, czemu zaprzeczyć nie da się rady, choćby nie wiem jak mocno zaciskać powieki. W zeszłym roku były to Niewidzialne kobiety, w tym roku ta książka. Wybieranie cytatów bolało, układanie porządku wybranych stanowiło wyzwanie — zajęło kilka dni.
Sposób traktowania kobiet jest jedną z najciemniejszych kart historii ludzkości. Zbyt długo odwracaliśmy wzrok, może w obawie przed konfrontacją z bolesną rzeczywistością.
*
[…]
umysł idzie na skróty, postrzegając różne zjawiska nawykowo. Droga na skróty czasem skutkuje postępowaniem, które jest w sposób nieświadomy niesprawiedliwe, a to dlatego, że umysł został trwale naznaczony wbijanym mu przez lata przekonaniem, że kobiety są mniej wartościowe.
*
Aby więc kobieta w dowolnych okolicznościach mogła zostać uznana za równą mężczyźnie, tak naprawdę musi być od niego lepsza.
*
Zmorą kobiet jest nie tylko dyskryminacja, ale często całkowite wykluczenie ekonomiczne, wypaczona nauka zaś nie dostarcza nawet narzędzi opisu tego zjawiska. Jedyne proponowane przez nią dziś wyjaśnienia brzmią następująco: (a) kobiety są biologicznie gorsze z perspektywy udziału w gospodarce lub (b) kobiety same podjęły taką decyzję, by postawić się w gorszym położeniu we wszystkich krajach i we wszystkich dziedzinach gospodarki, co jest tezą równie nieprzekonującą, jak seksistowską.
*
Orędowanie za powrotem do tradycyjnych ról kobiecych i męskich to promowanie porządku społecznego, który rządzi się nędzą i przemocą, gwałcąc przy tym prawa człowieka. To nie cywilizacja życia, lecz cywilizacja okrucieństwa.
*
We współczesnym świecie kraj, który krytycznie odnosi się do kobiet aktywnych zawodowo, nie rozkwitnie, lecz utraci mieszkańców – zwłaszcza wykształconych – oraz zasoby finansowe. Cywilizacja okrucieństwa promująca dyskryminację kobiet jest krzywdząca dla wszystkich, nawet dla mężczyzn, którzy są przekonani, że dzięki swojej dominacji zyskają władzę.
*
Kiedy mężczyźni żyją oddzielnie, brakuje przeciwwagi dla rywalizacji i agresji. Powstaje zwykle sztywna, autokratyczna hierarchia, zmuszająca do posłuszeństwa i wyrażająca się w pogardzie względem kobiet.
*
Ingerencje Kościoła katolickiego w polskie przepisy i w życie codzienne graniczą z pogwałceniem praw człowieka. Jak już wspomniałam wcześniej w tej przedmowie, planowanie rodziny – w tym dostęp do antykoncepcji – uznano w 1968 roku za prawo człowieka. Prawo do pracy zostało zawarowane w Powszechnej deklaracji praw człowieka (1948). Być może Polki mogłyby skutecznie wywrzeć nacisk na organizacje międzynarodowe, aby te ostatnie podjęły działania zgodnie z hasłem: „prawa kobiet są prawami człowieka”.
*
Przez kilkaset lat naukowcy płci męskiej próbowali odkryć fizyczne różnice między mózgiem męskim a kobiecym, ale te wysiłki spełzły na niczym. W końcu mózgi bardziej przypominają wątroby albo gałki oczne niż jądra czy jajniki: po prostu nie odbijają płci w taki sposób, w jaki niektórzy by sobie tego życzyli.
*
[…]
nie możemy już dłużej utrzymywać, że dyktowane przez religię role kobiet i mężczyzn są naturalne czy korzystne dla całego gatunku.
*
Możemy poczekać, aż zostanie zaprowadzony taki światowy porządek, który nie będzie stwarzał żadnych problemów, i dopiero wtedy zająć się kwestią dyskryminacji ze względu na płeć. Albo też możemy teraz wysunąć sprawę kobiecą na pierwszy plan.
Połowa populacji to dość dużo. Pięć tysiącleci przemocy to dość długo. Największa dyskryminacja wśród wszystkich grup dyskryminowanych jest już wystarczającą niesprawiedliwością, a walka o przyszłość, która niesie nadzieję – wystarczającym powodem.
*
[…]
wykluczanie kobiet ma wysoką cenę, a włączanie ich przysparza wszystkim korzyści.
*
Wielu twierdzi uparcie, że niekorzystne położenie kobiet jest wynikiem „autoeliminacji” – domagają się od nas, byśmy uwierzyli, że kobiety ze wszystkich krajów, w całej historii, w każdej branży, w każdym zawodzie, w każdej dziedzinie światowej gospodarki albo samodzielnie torpedują własne wysiłki, albo brakuje im jakiejś cechy, która warunkuje sukces we wszystkich tych przypadkach.
*
Gdy tylko kobiety nieśmiało podnoszą głowy, krytycy deklaracji krzyczą: „Kobiety na końcu – najpierw cała reszta!” – i wskazują wszystkie problemy tego świata jako sprawy pilniejsze.
*
[…]
konsumpcja nie tylko wyraża, ale też formuje tożsamość, moralność i estetykę. Widzimy, jak jedna kategoria dóbr konsumpcyjnych – strój – służy do wyrażenia dezaprobaty, podporządkowania, stosunku własności, lojalności, lecz także buntu, a nawet pewnej nonszalancji. Ludzie budują sobie otoczenie, które po pierwsze zapewnia im najbardziej podstawowe schronienie, a po drugie podnosi ich na duchu.
*
Ludzie, którzy wypowiadają się i zachowują jak męscy szowiniści, powinni spotykać się z taką samą dezaprobatą jak rasiści.
*
Porzucenie etyki dominacji na rzecz etyki współdzielenia będzie od nas wymagać ni mniej, ni więcej, tylko ewolucyjnego skoku. Ale zdolność przystosowywania się jest najmocniejszą stroną człowieka. Damy radę.
Wytyczona ścieżka jest jasna i prosta, potrzeba nagląca, a potencjał ogromny.
*
[…]
wszyscy na okrągło trajkoczą o matematyce, ale mam wrażenie, że sami nie potrafią czytać twardych danych […].
*
Ograniczenie ludzkich potrzeb do tego, co absolutnie niezbędne do przetrwania, jest odczłowieczające. W takim świecie nie powstałyby muzyka, literatura ani sztuka, bo nie są potrzebne, by utrzymać się przy życiu na poziomie żującej trawę krowy. A przecież można postawić tezę, że właśnie one „czynią nas ludźmi”, a „życie wartym przeżycia”. Kiedy nasza praca ma służyć społeczności, musimy wybiec myślą poza krowią paszę.
*
Dwudziestoprocentowy spadek wydatków konsumenckich w okresie świątecznym wystarczyłby, do wykolejenia zachodnich gospodarek.
Linda Scott, Kapitał kobiet. Dlaczego równouprawnienie wszystkim się opłaca, przeł. Dorota Konowrocka-Sawa,
Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)
Terminem neoliberalizm szafuje się tak nonszalancko, że trudno powiedzieć, co on znaczy. Może się odnosić do nadmiernej wiary w kapitalizm dający pierwszeństwo „niewidzialnej ręce rynku” (co sama określam mianem gospodarki skrajnie wolnorynkowej). Może być też używane jako narzędzie krytyki programów, które nie rozwiązują systemowych problemów, oczekując od ludzi, że każdy z nich poradzi sobie na własną rękę.
*
Inwestycja w żłobki i przedszkola zostaje zrównoważona napływem na rynek pracy tych kobiet, które inaczej musiałyby zostać w domu. Ich obecność prowadzi do wzrostu PKB, a tym samym do wzrostu przychodów podatkowych. Jednocześnie dane statystyczne świadczą o tym, że mężczyźni nie tracą zatrudnienia z chwilą pojawienia się kobiet na rynku, bo wpływają one na rozwój gospodarczy i sprzyjają tworzeniu kolejnych miejsc pracy. Mężczyźni czerpią również inne korzyści, dzieląc się z kobietami odpowiedzialnością materialną: w końcu napompowane testosteronem środowisko zawodowe, wyłączna odpowiedzialność za wyżywienie rodziny i przepracowanie szkodzą mężczyznom na całym świecie.
*
Bezmyślne dążenie do wzrostu jest typową cechą gospodarek patriarchalnych; to nie wzrost powinien być naszym głównym celem.
*
[…]
w niektórych kategoriach kobiety wciąż kupują mniej niż mężczyźni. Ci ostatni kupują i wypalają znacznie więcej papierosów, piją też więcej alkoholu. Kobiety znacznie rzadziej przegrywają pieniądze w kasynach. Właśnie dlatego gospodarcza równość kobiet jest korzystna dla dzieci i z tej samej przyczyny powszechne przekonanie, że mężczyźni dokonują racjonalniejszych zakupów, jest wierutną bzdurą.
*
[…]
to nie bogate kraje stać na wyzwolenie kobiet – to wyzwolenie kobiet czyni kraje bogatymi.
(tamże)