niedziela, czerwca 05, 2011

(38+230). Powrót do przeszłości

 wpis przeniesiony 1.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Wyszłam wczoraj z domu. Nie wiedziałam, że wychodzę z niego po raz ostatni. Powrót przestał być możliwy w zaledwie kilka godzin, gdy ja, w błogiej niewiedzy cudownie spędzałam czas na przedostatnim warsztacie z cyklu Polityka relacji. Zamiast do domu wróciłam do… przeszłości sprzed czasów Kudłatej. Pan Gabinet i Pani Sypialnia z pomocą rąk Sadownika znów zamienili się pokojami.

Jakie to uczucie, gdy nie trzeba powrotnej rewolucji planować, brać w niej udziału? Ba, nie trzeba nawet nic wiedzieć, że godzina „zero” wybiła? To jest uczucie bezkreśnie piękne i całkiem mi do wczoraj nieznane. Przyszłam do domu… na gotowe. Na stole czekało przesiedleńcze sushi. Pani Sypialnia w sypialni rozpakowywała walizkę ze swoimi snami o naszej przyszłości, pan Gabinet w gabinecie układał swoje plany wobec naszych Dusz i dodatkowo… Nic łapało oddech wyciągając się na całej powierzchni podłogi Przytuliska --- Nic, czyli ani jednego kłaczka na parkiecie.

Heńka pozostała troszkę skonfundowana, bo na nowo musi odnaleźć się w przestrzeni ścian i mebli --- jak pierwszak, co pamięta, że w przedszkolu był kimś, co wiedział wszystko, a w nowym gmachu szkoły gubi chwilami własny cień. Nie ma już Heńkowych ukochanych miejsc do spania po obiedzie, nie ma strategicznych pozycji warownych do pilnowania nas, gdy oglądamy film, do siedzenia z wyrzutem na mordce i udawania stojącego zegara, co wybija ogonem, że 20.50 minęła trzydzieści sekund temu i czas iść pod górkę na wieczorny spacer. Wszystko dziewczynka musi sobie zdefiniować na nowo --- zacieśnić relacje z inaczej teraz ustawionymi domowymi sprzętami, które już piszczą, by się w nie wtulała i ogrzewała ciepłem swego psiego ciała.

Gdy położyliśmy się wczoraj do łóżka, Heńka spała już w swojej norze. Po zgaszeniu światła wytrzymała tam jakieś 20 minut i z wyrzutem stanęła w drzwiach naszej nowej, starej sypialni, niejako pytając: a wam co? Odbiło? Nie do końca mieści się w psiej głowie skutek Sadowniczej działalności domowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz