wpis przeniesiony 27.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Walentynki — nie wchodzimy do kuchni na dłużej — więc lanczyk w romesco, bo Jabłoń wieczorem pracuje. Podczas pałaszowania fantastycznych zup rozkwitła świeżutka anegdota w starym temacie miłości zalegalizowanych.
Stara anegdota. Mój Prof z powodu wielkiego serca zawsze się spóźniał — kwestią nie było czy, lecz ile się spóźni. Kiedyś wpada do mojego pokoju zziajany, mokruteńki z wiąchą czerwonych róż, osiemdziesiąt minut po terminie spotkania, które wyznaczyliśmy dwa tygodnie wcześniej. Wpada i mówi, że dziś nie damy rady popracować, bo musi już lecieć, bo żona go zabije! I poleciał. A ponieważ wiedziałam, że Żona Profa to Anioł, więc jak na dłoni miałam, że żonaci, szczególnie ci długo żonaci, mają fantastyczne narzędzie do wykręcania się z niewygodnych sytuacji: żona mnie zabije! I co pozwolisz jej na to?
No i ta świeżutka walentynkowa anegdota w starym temacie.
Sadownik:
(opowiada, że w pracy…)
Zazoo:
(powiedziała mu, że ostatnio okropnie posiwiał)
Pan Ciasteczko:
Jakbyś miała taką żonę jak ja, to też byś szybko siwiała.
Zazoo:
(wyrozumiałość okazała wielką)
Sadownik:
(…skończył tę opowieść szerokim uśmiechem)
Jabłoń:
(dumna, choć udaje oburzenie)
No wiesz co, że taką masz żonę?!
Sadownik:
A co, miałem powiedzieć, że kochankę?
Sadownik & Jabłoń:
(ryknęli śmiechem)
*
*
Ricky Martin + Mari de Chambao, Tu recuerdo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz