Dwuniedzielne odliczanie literek, trzy. Świeżynka podczas długiego czytania zamieniła się w podstarzałą nowość. Warta nieczekania, choć pozostawiła mnie z wielką dziurą w sercu i smutkiem bezbrzeżnym. Bycie tak ogromnie inteligentną kobietą, jaką bezwględnie jest Toni Morrison, zwyczajnie musi boleć i głęboko rozczarowywać w kontakcie z ludźmi, którzy przynajmniej teoretycznie powinni prezentować przyzwoity poziom.
Dla mnie ta książka jest przede wszstkim o samotności, której z jednej strony się potrzebuje, by żyć, z drugiej nijak nie można opuścić, bo w pewnych kwestiach nie ma komu wyjść naprzeciw.
By zająknąć się na temat tej książki, musiałam poczekać, aż opadną fusy wrażeń, aż je zrozumiem. Bolała mnie ta książka. Bolała bardzo. Dużo fragmentów muszę mieć tu pod ręką. Rekordowo dużo i nie uspawiedliwi tego fakt, że poniższy wybór to tylko wierzchołek góry zaznaczonych podczas czytania cytatów. Muszę i już.
Zdanie z elementarza do pierwszej klasy, „Biegnij, Jip, biegnij”, doprowadziło mnie do pytania, dlaczego on biegnie. Czy to jest polecenie? Jeśli tak, to dokąd? Czy psa ktoś goni? A może to on kogoś goni? Później, gdy sięgnęłam po Jasia i Małgosię, pojawiły się poważniejsze pytania.
*
Przede wszystkim muszę zaufać
swoim własnym wspomnieniom.
*
Jeśli pisanie to myślenie, odkrywanie, selekcja, porządek i znaczenie, to jest to także podziw, szacunek, tajemnica i magia.
*
Zagłębianie się w literaturę nie jest ani ucieczką, ani niezawodnym sposobem na pocieszenie. To nieustanne, czasem gwałtowne, a zawsze prowokacyjne obcowanie ze współczesnym światem, z problemami społeczeństwa, w którym przyszło nam żyć.
*
Przeszłości jest nieskończenie więcej niż przyszłości. Może nie w czasie chronologicznym, ale na pewno pod względem danych. Dlatego każdy krok wstecz to kolejny świat, i kolejny. Przeszłość jest nieskończona. Nie wiem, czy przyszłość też, ale wiem, że przeszłość jest na pewno. W legendach nie chodzi tylko o przeszłość. Wskazują też, jak funkcjonować we współczesnych czasach, i podpowiadają, jaka będzie przyszłość.
*
To właśnie w szczelinach zapisanej historii często znajduję „nic”, „za mało”, „niewyraźne”, „niekompletne”, „zdyskredytowane” lub „zakopane” informacje, które są dla mnie ważne.
*
Konflikt uznaje uzasadnione przeciwieństwa, uczciwe, ale odmienne interpretacje danych, kwestionowanie teorii.
[…]
Ma złą reputację tylko dlatego, że nauczono nas kojarzyć go z wygraną i przegraną, z desperacką potrzebą postawienia na swoim, bycia alfą. Z przemocą. „Konflikt” to nie jest kolejne słowo oznaczające kryzys, wojnę czy rywalizację. Konflikt stanowi warunek życia intelektualnego, a moim zdaniem także jego radość.
*
Czasami szukamy w sztuce bezpieczeństwa, oazy porządku, spokoju; rozpoznawalnego, a nawet tradycyjnego piękna; pewności, że dana forma sztuki przeniesie nas poza nasze przyziemne „ja” w głębię, w której i my zamieszkujemy.
Czasami szukamy w sztuce niebezpieczeństwa, chcemy, by porwało nas doświadczenie tego, co dziwne, nagłe zrozumienie, jak niesamowite jest to, co znane. Szukamy w niej bodźca, wstrząsu, żeby przewartościować myśli, które do tej pory uważaliśmy za oczywiste, żeby nauczyć się innych sposobów widzenia, słyszenia. Szukamy podniety. Wzburzenia. Niepokoju.
*
Ciągle przykuwają naszą uwagę i wciągają nas wyobrażenia o życiu, którego nigdy nie prowadziliśmy, o emocjach, których nigdy nie odczuwaliśmy, do których nie mamy empirycznego dostępu, i o osobach, które nigdy nie zostały zaproszone do naszych snów.
*
Kiedy [umysł] nie jest zajęty próbami poznania, popada w ruinę.
Umysł naprawdę jest pałacem. Nie tylko dlatego, że dostrzega symetrię i to, co oszałamiająco piękne, lecz także dlatego, że potrafi wymyślać, wyobrażać sobie i – co najważniejsze – zgłębiać.
*
Z całym szacunkiem dla Freuda, drzewa
zawsze wydawały mi się kobiece.
*
Kiedy budzimy się ze snu, chcemy pamiętać go w całości, choć fragment, który pamiętamy, może być – i bardzo możliwe, że jest – najważniejszym elementem tego snu.
*
Własny język – ten, w którym śnimy – to bowiem dom.
*
Kiedy patrzymy na świetny obraz, doświadczenie patrzenia jest głębsze niż dane zgromadzone podczas oglądania.
*
Niewidzialny atrament to to, co znajduje się pod, pomiędzy, poza wierszami, ukryte, dopóki nie odkryje tego właściwy_a czytelnik_czka. Mówiąc o „właściwych” czytelnikach, mam na myśli to, że pewne książki zdecydowanie nie są dla wszystkich.
*
Osoba „stworzona” dla książki to ta, która jest wyczulona na niewidzialny atrament.
*
To, co nienapisane, jest równie znaczące jak to, co napisane.
*
To miło, kiedy dorośli szepczą do siebie pod kołdrą. Ich rozkosz bardziej przypomina łagodny szelest niż dziki ryk, a ciało stanowi narzędzie, nie ostateczny cel. Szukają bowiem czegoś innego, czegoś prawie nieuchwytnego, czegoś, co tkwi dalej, głębiej.
*
[…] wysiłek […] stanowi dla mnie raczej warunek niż problem. Wyzwanie, a nie zmartwienie.
*
[…]
chciałabym, byśmy przyjęli, że w całej naszej edukacji, niezależnie od tego, czy odbywa się ona w instytucjach czy nie, w domach, na ulicach czy gdziekolwiek indziej, niezależnie od tego, czy jest naukowa czy doświadczalna, zachodzi swego rodzaju postęp. Przechodzimy od danych do informacji, do wiedzy, do mądrości. A oddzielanie jednego od drugiego, umiejętność ich rozróżniania, czyli znajomość ograniczeń i niebezpieczeństw związanych z korzystaniem z jednego z powyższych elementów bez udziału pozostałych, przy jednoczesnym poszanowaniu każdej kategorii inteligencji, jest zasadniczo tym, o co chodzi w poważnej edukacji.
*
[…]
jak łatwo i kusząco jest założyć, że dane to tak naprawdę wiedza. Albo że informacja jest w istocie mądrością. Albo że wiedza może istnieć bez danych. I jak łatwo, i jak bez wysiłku jedno może udawać i przebierać się za drugie.
*
[…] żeby coś mieć, musisz to sobie wyobrazić.
*
Pamięć jest dla mnie zawsze świeża, mimo że obiekt, który się pamięta, jest już skończony i przeszły.
Pamięć (świadomy akt zapamiętywania) jest formą świadomej kreacji. Nie chodzi o to, by dowiedzieć się, jak było naprawdę – na tym polegają badania. Chodzi o to, by zastanowić się nad tym, jak to się wydarzyło i dlaczego w taki właśnie sposób.
*
Prawda jest oczywiście taka, że „urasowienie” dotyczy nas wszystkich.
*
A skoro Amerykanin to z definicji biały mężczyzna, który jest inny, a dobry lub odnoszący sukcesy Amerykanin to biały mężczyzna, który jest inny i silny, to cała ta konstrukcja działa dzięki czerni, kobiecości, strategiom defamiliaryzacji i opresji.
*
Prawa kobiet to coś więcej niż tylko abstrakcja czy idea, to także sprawa osobista. Tu nie chodzi jedynie o „nas”, lecz także o mnie i o ciebie. O nas obie.
*
Wiele kobiet żywiło przekonanie, że takie prawa [równe] obejmują również wybór bycia matką, sugerując, że niebycie matką to żaden defekt, a wybór braku macierzyństwa (na dowolnie długi czas) można dodać do listy swobód; oznacza to, że można wybrać życie wolne od rodzenia dzieci i nie podlega ono żadnym negatywnym czy wartościującym ocenom.
[…] A co, jeśli przyjmiemy, że rodzenie dzieci, nazywanie się matką stanowiło najwyższy akt wolności – a nie jej przeciwieństwo? A co, jeśli zamiast rodzić dzieci pod przymusem (ze względu na płeć, status niewolnicy i zyski), wybierze się odpowiedzialność za nie, uzna się je za swoje; innymi słowy, nie będzie się reproduktorką, ale rodzicem. W niewolnictwie amerykańskim takie roszczenie było nie tylko nie do przyjęcia ze społecznego punktu widzenia, ale wręcz nielegalne i anarchistyczne. Stanowiło także wyraz niedopuszczalnej kobiecej niezależności.
*
To, że nie chcemy lub nie potrzebujemy dzieci, nie powinno oznaczać, że mamy zrezygnować z upodobania do opiekuńczości.
*
Pożegnanie to moment wprost stworzony do literackiej dramaturgii, do głębokich emocjonalnych objawień kipiących znaczeniem. Interesują mnie pożegnania między czarnymi i białymi nieznajomymi, które łączyło lub mogło łączyć coś ważnego albo które reprezentują koniec czegoś większego niż one same, kiedy rozstanie symbolizuje na przykład stratę lub odnowę.
*
Wycofanie się z osądu, odrzucenie nie tyle wiedzy, ile wniosków. I wydawało mi się, że kryje się w tym zalążek czegoś większego.
*
[…]
pod wieloma względami całe nasze życie jest uwikłane w przeszłość – w jej manipulacje. A bojąc się jej uścisku, ignorujemy ją, odrzucamy lub wypaczamy według własnego uznania, ale nigdy nie potrafimy jej wymazać. Kiedy w końcu pojęłam naturę nawiedzenia – że jest ono zarówno tym, czego pragniemy, jak i tym, czego się boimy – udało mi się dostrzec ślady widmowej obecności, resztki wypartej przeszłości w pewnych konkretnych, ale i aluzyjnych szczegółach. Zwłaszcza odciskach stóp. Które znikają i powracają tylko po to, by znów zniknąć.
*
[…]
owocem rozbudzonej świadomości, która zetknęła się ze świadomością stłumioną, jest często wybuchowy konflikt wewnętrzny.
*
Decyzji o tym, żeby przeciwstawić się swojej społeczności, nie podejmuje się lekkomyślnie. O wiele lepiej być u siebie, wśród swoich, niż narażać się na drwiny i nienawiść z ich strony. A na pewnym poziomie szyderstwo czy nawet nienawiść ludzi poruszają nas, bo są tak ślepe: to straszne patrzeć, jak ludzie kurczowo trzymają się swojej niewoli i obstają przy własnej zgubie.
// James Baldwin (1924–1987)
*
Akt pisania to swego rodzaju akt wiary.
*
[…]
jestem przeświadczona, że klarowność co do tego, kim się jest i co się robi, jest nierozerwalnie związana z miejscem w plemieniu, rodzinie, narodzie, rasie, płci czy co tam jeszcze.
[…] Dlatego tak ważne jest, by wiedzieć, czym jest „to, co kochamy”, by o to dbać i to pielęgnować.
*
[…]
coś pozostaje poza kontrolą,
ale nie poza zrozumieniem
[…].
*
[…]
to, co uważam za niebezpieczeństwo: gdy ktoś zakłada, że można zastąpić przywileje wolnością, że cudze niedostatki mogą nam posłużyć do wykazania się wspaniałomyślnością, a cudze nieszczęścia i koszmary do sprecyzowania własnych marzeń.
*
Niebezpieczeństwo nie zawsze wynika z obojętności, ale także z akceptacji.
[…] istnieje wiele aspektów tej kultury, które nie są godne zaufania i nie dają wsparcia.
*
Pasja nie wystarczy, umiejętności też nie. Ale spróbuj. Dla naszego i twojego dobra zapomnij o swoim imieniu na ulicy; powiedz nam, czym był dla ciebie świat w miejscach mrocznych i jasnych. Nie mów nam, w co mamy wierzyć, a czego się bać. Pokaż nam szeroki płaszcz wiary i ścieg, który rozplata czepek strachu.
[…] Tylko język chroni nas przed grozą rzeczy, które nie mają nazw. Tylko język jest medytacją.
*
Czemu jesteśmy najbardziej oddani? Rodzinie, grupie językowej, kulturze, krajowi, płci? Religii, rasie? A jeżeli żadne z powyższych nie ma znaczenia, to czy należymy do grona osób światowych, kosmopolitów, czy też jesteśmy po prostu samotni? Innymi słowy, jak decydujemy, dokąd przynależymy? Co nas przekonuje, że tak właśnie jest? Albo, inaczej mówiąc, o co chodzi z obcością?
*
[…]
język nigdy, przenigdy nie dorówna życiu. I nie powinien. Język nie zdoła uchwycić niewolnictwa, ludobójstwa, wojny. Nie powinien też aspirować do arogancji, by móc to zrobić. Jego siła, jego szczęśliwość polega na tym, że sięga ku temu, co niewysłowione.
*
[…]
łakniemy sposobu, by wyrazić,
kim jesteśmy i o co nam chodzi.
*
[…]
dobro jest nie tylko lepsze i dobre dla was, ale jest też bardziej interesujące, bardziej skomplikowane, bardziej wymagające, mniej przewidywalne, bardziej ekscytujące niż jego przeciwieństwo. Zło tak naprawdę jest nudne. Może i sensacyjne, ale na pewno nie interesujące. To niska aktywność, która potrzebuje ogromnych mas, osobliwości, krzyku, wrzaskliwych nagłówków, żeby w ogóle zwrócić na siebie uwagę, podczas gdy dobro nie potrzebuje niczego.
*
Sztuka zaprasza nas do poznania piękna i do poszukiwania go nawet w najbardziej tragicznych okolicznościach. Sztuka przypomina nam, że tu jest nasze miejsce.
Toni Morrison, Samoszacunek. Eseje i medytacje,
przeł. Kaja Gucio,
Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2023.
(wyróżnienie własne)
Rasizm to dyscyplina naukowa i zawsze tak było. To nie grawitacja ani pływy oceanu. To wynalazek naszych pomniejszych myślicieli, naszych pomniejszych przywódców, pomniejszych naukowców i naszych największych przedsiębiorców. Można go odwynaleźć, zdekonstruować, a jego unicestwienie zaczyna się od wyobrażenia sobie jego braku, jego utraty, a skoro nie można go utracić od razu ani poprzez słowa, to trzeba to zrobić, zachowując się tak, jakby od tego zależało nasze wolne życie, bo tak właśnie jest. Jeśli przez całe życie będę gardzić tobą ze względu na twoją rasę, klasę czy religię, stanę się twoją niewolnicą. Jeśli ty poświęcisz swoje życie na nienawidzenie mnie z podobnych powodów, to dlatego, że jesteś moim niewolnikiem.
*
Ceną bogactwa, historycznie rzecz biorąc, były krew, zagłada, śmierć i rozpacz.
*
[…] jedną z zalet tego terminu [jazz] jest jego swobodne skojarzenie z energią i zmysłowością. I wolnością. I wyzwoleniem. I zawiłością. A wszystko to na tle rozpoznawalnej muzyki, którą stworzyli i ukształtowali czarni ludzie.
*
No i dobrze. No i w porządku. Dalszy ciąg […] historii mógłby ich oboje zaprowadzić do miejsca, skąd nie ma powrotu.
*
[…]
ludzie, którzy wymyślili hierarchię „rasy”, kiedy było to dla nich wygodne, nie powinni zajmować się jej wyjaśnianiem teraz, kiedy jej istnienie nie jest im już na rękę. Niemniej kultura istnieje i zarówno płeć, jak i „rasa” kształtują ją i są przez nią kształtowane.
*
Świat nie staje się bezrasowy ani nie stanie się odrasowiony poprzez twierdzenie.
*
Chciałabym przeczytać książkę, w której płeć narratora jest nieokreślona, niedopowiedziana. Płeć, podobnie jak rasa, niesie ze sobą szereg pewników – pisarze_rki wykorzystują je, by wywołać określone reakcje i być może powstrzymać inne.
*
Zło – słusznie – uważa się za wszechobecne, niemniej nie wywołuje już w nas tak gwałtownych emocji. Nie przeraża nas. To tylko rozrywka. Dlaczego nie boimy się go na tyle, by w panice zwrócić się ku dobru?
*
Kto będzie opowiadał, a tym samym kontrolował historię przeszłości? Kto będzie kształtował przyszłość? Są to spory o wartości, o etykę. O tożsamość osobistą. Czym jest męskość? Kobiecość? I wreszcie, co najważniejsze, czym jest osobowość?
*
Odpoczynek, czyli zbytek pracy lub walki o nagrody w postaci jedzenia lub dóbr luksusowych, ma w dzisiejszych czasach coraz mniejszą wartość. Ten brak pragnienia sugeruje szczególny rodzaj śmierci bez umierania.
*
Wiem, że warto walczyć o demokrację. Wiem, że o faszyzm nie warto. Aby wygrać tę pierwszą walkę, trzeba prowadzić mądrą kampanię. Do zwycięstwa tej drugiej nie potrzeba niczego. Wystarczy współpracować, milczeć, zgadzać się i postępować posłusznie […].
*
W świecie przechylonej szali zasobów, skandalicznego, bezwstydnego bogactwa, które przycupnęło, rozsiadło się i pręży przed wywłaszczonymi, sama idea obfitości, wystarczalności jako utopii powinna przyprawić nas o dreszcz.
*
[…] rzeka Missisipi została w niektórych miejscach wyprostowana, by zrobić miejsce na domy i działki zdatne do zamieszkania. Od czasu do czasu rzeka zalewa te miejsca. Ludzie używają słowa „zalewa”, ale tak naprawdę to nie zalewanie, lecz przywoływanie wspomnień. Rzeka przypomina sobie, którędy kiedyś płynęła.
Woda ma doskonałą pamięć i zawsze stara się wrócić tam, gdzie wcześniej była.
*
Wiem, że świat jest lepszy, szlachetniejszy, bo on w nim żył. Mój niepokój dotyczył kwestii osobistych. Czy ja byłam lepsza? Szlachetniejsza? Żyłam przecież w świecie wyobrażonym. Czy on byłby mną rozczarowany? Odpowiedź nie ma znaczenia. Ale pytanie ma znaczenie i to właśnie stanowi spuściznę Martina Luthera Kinga jr. Sprawił on, że akt wzięcia osobistej odpowiedzialności za niwelowanie krzywd społecznych stał się czymś zwyczajnym, nawykowym i nieodpartym. Mój hołd dla niego to głęboka wdzięczność za dar, jakim naprawdę było jego życie.
*
Język seksistowski, język rasistowski, język teistyczny – wszystkie one są typowe dla policyjnych języków władzy, nie dopuszczają nowej wiedzy ani nie zachęcają do wzajemnej wymiany myśli.
*
Język urzędowy, wykuty po to, by usankcjonować ignorancję i zabezpieczyć przywileje, to pancerz wypolerowany do oślepiającego połysku, skorupa, którą rycerz opuścił już dawno temu. A jednak istnieje: głupi, drapieżny, sentymentalny. Wzbudza szacunek u uczniów, daje schronienie despotom, przywołuje fałszywe wspomnienia stabilności i harmonii wśród społeczeństwa.
*
Wszyscy, zarówno wy, jak i ja, wiemy, że sytuacja jest bardziej niż tragiczna – jest niebezpieczna.
Wszelka sztuka wszystkich minionych epok może zostać unicestwiona w ciągu kilku minut przez bezmyślną politykę i/lub gry wojenne.
*
Być może najbardziej charakterystyczną cechą naszych czasów jest to, że mury i broń znów zajmują równie ważne miejsce jak w średniowieczu. […]
Wszystko to dzieje się w tym samym czasie, gdy technologia zredukowała odległości między narodami i krajami.
*
Żyjemy w świecie, w którym sprawiedliwość jest równoznaczna z zemstą. Gdzie prywatny zysk napędza politykę publiczną.
*
Teraz, gdy ta średniowieczna szkoła ponownie otwiera podwoje, stare programy nauczania przechodzą weryfikację. W pośpiechu realizując lekcje, rządy wymykają się spod kontroli, lawirują między naukowym oszustwem i chodzeniem na skróty a tępą przemocą, między kursami imperialnego fundamentalizmu a seminariami o teokratycznej dominacji.
*
Kiedy niekompetencja i irracjonalność przeważają nad przyzwoitością i nadal zagrażają „pomniejszym” istnieniom, możemy spodziewać się gwałtownego wzrostu kosztu troski. Kosztu, który musimy ponieść, jeśli cenimy cywilizację.
*
[…]
że czasem trzeba od nowa wymarzyć sobie życie, że życie zawsze może przynieść więcej światła.
// Ben Okri (1959–)
*
Oczywiście, że istnieje okrucieństwo. Okrucieństwo to tajemnica. Ale jeśli postrzegamy świat jako jedną długą, brutalną grę, to natrafiamy na inną tajemnicę, tajemnicę piękna, światła, kanarka, który śpiewa na czaszce... O ile wszystkie epoki i wszystkie rasy ludzkie nie uległy złudzeniu... wydaje się, że istnieje coś takiego jak wdzięk, coś takiego jak piękno, coś takiego jak harmonia... A wszystko to całkowicie wolne i dostępne dla nas.
*
Wyobraźcie sobie, pomyślcie, jak by to było, gdybyście wiedzieli, że wasz komfort, wasze przyjemności, wasze bezpieczeństwo nie opierają się na zubożeniu innych. To jest możliwe.
[…] jeśli nie nakarmicie głodnych, to oni was pożrą, i to na tyleż różnorodne, co zaciekłe sposoby.
(tamże)