piątek, października 19, 2012

575. Kronikarsko

 wpis przeniesiony 3.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Wróciłam do przerwanego eksperymentu. Dziś 8/12. Wybrałam. Bestie z południowych krain. Pierwszy raz przed pójściem do kina poszukałam zwiastuna. Obejrzałam go. Przeczytałam mini-opisy. I?

I byłam na innym filmie niż wszystkie przeczytane opisy sugerowały, na głębszym, szerszym, innym niż zwiastun. Ten film jest przestrzenną opowieścią o życiu, śmierci, sensie, racji, definiowaniu świata, etycznych aspektach definiowania życia innym, naturze życia, wierze, oddechu... I?

I równie dobrze ktoś po obejrzeniu tego filmu może powiedzieć, że ten film jest jeszcze o czymś innym. Jednego jestem pewna, że jest to film usiany drobiazgami, za którymi ukryte są wielkie sprawy... Niech Was nie zmyli ta śliczna dziewczynka! To historia naszpikowana dylematami... przed którymi nie chcemy stawać.

...powiedzieli, że przyszli tutaj dla naszego dobra.
Mocna kwestia. Dzięki temu po raz pierwszy usłyszałam to zdanie tak dobitnie, że zobaczyłam jak wiele było w mym życiu sytuacji, gdy moje dobro często lądowało jako argument, ostatni, bo więcej już nie było. Z perspektywy czasu, w większości przypadków nie o moje rzeczywiste dobro chodziło...

...Wszyscy tracą to, z czego powstali.
Mocna kwestia w kontekście rodziców. Mocne w kontekście dojrzewania jako istota ludzka, która ku jakiejś pełni zmierza.

...I'm a little piece in the
big, big Universe
...

...You're a little piece in the
big, big Universe
...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz