wpis przeniesiony 3.03.2019.
(oryginał bez twardych spacji)
Nowy rok zaczęłam wczoraj. Nowe twarze młodych ludzi. Na nich świeże, nieśmiało kiełkujące marzenia. Cudownie będzie patrzeć jak Ci ludzie i ich marzenia będą rosnąć i stawać się. Zalążki tego, kim mogą się stać. Napawałam się nimi, gdy myśleli, że na nich nie patrzę. Jestem w fantastycznym momencie swego życia. Tak jak Oni. Mam ogromny przywilej towarzyszenia ludziom, gdy rosną wewnętrznie.
*
Prywatna inauguracja roku akademickiego była nietypowa. Poszliśmy z Sadownikiem na warsztat Festiwal POP-Kreacji, który prowadziła Gepardzica. Było cudnie. Gepardzica jest Mistrzynią robienia nastroju do pracy. Praca była zaskakująca, a sam warsztat dla nas trwał długo po tym, gdy formalnie się skończył. Zamiast zapakować się w autobus i być szybciutko w Przytulisku, wbić się w stare tory, kupiliśmy kawę na wynos, przeszliśmy cały Nowy Świat, Przedmieścia Krakowskie, Plac Zamkowy, Rynek Starego Miasta ciesząc się jak dzieci. Postanowiliśmy robić tak częściej. A gdy tylko wróciliśmy zapragnęłam jeszcze raz złapać nastrój początku, poczuć go w sobie. Odpaliłam kompa i poleciałam:
Lionel Hun, Hope.
Dziś oglądałam to już kilkanaście razy. Do listy ratunkowej zaraz dodam, by było zawsze pod ręką. Mam szczęście, że wokół mnie cudowni, inspirujący Ludzie. Wdzięczność i zachwyt wypełnia mnie dziś całą. Padam z nadmiaru wrażeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz