poniedziałek, października 29, 2012

583. Umiera mi na rękach dziecięca nadzieja

 wpis przeniesiony 4.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Zadzwoniła. Zwaliła mnie z nóg diagnozą. Już jest w domu. Ósmy dzień po operacji. We dwójkę dziesięcioleciami budowali swój mały świat nie wpuszczając innych do środka. Wiedzieli od przeszło miesiąca. Milczeli. Jest twarda. Nie chce nic. Mówi, że da sobie radę. Taka już jest. Nie znam Jej innej. Niedostępna. Oddzielona murem od zawsze. Tliła się we mnie nieznana mi do tej pory nadzieja, że nie na zawsze...

*

U2, Sometimes You Can't Make It on Your Own.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz