wpis przeniesiony 2.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Poczucie winy jest świetne! Pomyślałam, gdy zatrzymał mnie poniższy cytat. Nie tylko z powodów wymienionych przez bohaterkę powieści. Bo.
Poczucie winy czyni cię wielkim, omnipotentnym i mającym niebywałą moc, by zasmucać, unieszczęśliwiać i oblepiać innych wszelkimi negatywnymi uczuciami. To rodzaj megalomanii — inni tracą swoją podmiotowość. Gdy masz poczucie winy, że czegoś nie zrobiłeś, nie przyjmujesz do wiadomości, że komuś mogło być na rękę, że nie przyjdziesz, nie przyjedziesz, nie odpiszesz, że może to, czego nie zrobiłeś, wcale nie było tak istotne, jak ci się wydawało, że nie jesteś pępkiem świata. Taplając się w poczuciu winy nie jesteś też w stanie przyjąć do wiadomości, że to, co zrobiłeś, było dość dobre i wystarczające, może było wszystkim, co miało w tej chwili sens. Zapytaj.
Ale co z poczuciem winy, gdy — gdyby można było cofnąć czas — zrobiłbyś coś odwrotnie? Jest szczere „przepraszam”. Jest możliwość spotkania prawdziwego. Jest dziś i jutro, by po prostu zrobić inaczej.
— To straszne — mówię. Choć myślę, że to bardzo w jej stylu: wziąć to wszystko na siebie, uznać, że wady dziecka to tylko jej wina. Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.
Margaret Atwood, Opowieść podręcznej, przeł. Zofia Uhrynowska-Hanasz,
Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz