wpis przeniesiony 2.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Zupę pomidorową uwielbiam. Ogórkową dam radę zjeść. Szczawiowej nie ruszę. Tak mam i już. Nie pamiętam, żebym w tej kwestii podjęła decyzję. Nie podjęłam również decyzji, że będę zakochiwać się w chłopakach. Nie byłabym szczera, gdybym nie przyznała się, przynajmniej przed sobą, że jest pewien „typ” kobiet, które ożywiają we mnie uczucia zakochania, które były moim chlebem powszednim wobec chłopaków, gdy miałam 15–18 lat.
Zupy. Te lubię, te zniosę, tych nienawidzę. Niby prosta sprawa, ale zawsze nurtowało mnie pytanie: kto w nas decyduje, że lubimy, wytrzymamy lub nienawidzimy? Kwestia zup nie wydaje się znaczącą i myślę, że w ogóle nie jest kwestią, mimo pozornej prostoty pytania — odpowiedzi brak. Bełkot naukowo-biochemiczny, najbardziej znaczące zupy dzieciństwa, i te pe, i te de mnie nie zadowalają.
Wszyscy jesteśmy trans, powiedział jeden z bohaterów tej książki. Z miłością do noszenia zbyt dużych męskich koszul i paznokci przycinanych przy skórze, potrzebie wolności ruchów, które dają spodnie oraz prozdrowotnej orientacji moich kolan na buty na płaskim obcasie, transuję. Jestem queer — pomyślałam — nigdy nie patrzyłam na to w ten sposób. To niesamowite, jestem queer, fantastycznie to wiedzieć!
Ciało to konstrukcja. Ludzie myślą, że ciało jest samo z siebie jakieś, i kropka. Że jest biologicznie ukształtowane. Tylko w pewnym stopniu. To narracje na temat ciała tworzą „ciało”.
*
Pewne cechy zostały przyklejone do kobiet i mężczyzn, ale nawet te najważniejsze łatwo się odklejają.
*
Giertych wchodzi na wyżyny tej arogancji po szczeblach nauk Kościoła. Bo oto Pan Bóg, który, jak wiadomo, kocha ludzi w niewyobrażalnym dla nas stopniu, kocha, owszem, wszystkich, ale akceptuje tylko hetero. Innych — mówiąc językiem Giertycha — tylko toleruje. A skoro Bóg tak to ocenia, to Giertych też może.
*
Jedyne, czego nie rozumiem, to odmawianie komuś prawa do bycia tym, kim rzeczywiście jest — nawet jeśli dzieje się to jedynie w przestrzeni jego świadomości.
*
Chciałbym zawsze takich chwil, gdy koniecznie trzeba sprawdzić, czy można myśleć inaczej, niż się myśli, i postrzegać inaczej, niż się widzi, aby potem móc znów patrzeć i rozmyślać. To mnie bawi, mam z tego przyjemność. Zabawa bez uzasadnień innych niż „chcę”.
*
„Nieważne, z kim się śpi, ważne, żeby się wyspać” — powiedziała mi kiedyś matka.
*
Większość uprzedzeń bierze się z niewiedzy.
*
Ostatnio wymyśliłem trawestację cytatu Lindy przeciwko homofobom: „Co ty, kurwa, wiesz o pedałach? W sklepie rowerowym pracujesz?” Z opcjonalnym „spierdalaj!”.
*
Facet to taki macho, zajeżdżający stereotypami byczek, co pije, klnie, przedmiotowo traktuje kobiety i jest obowiązkowo heteroseksualny. Antyfacet to ktoś, kto kontestuje ten schemat, „wysiada z tego pociągu”.
*
[…] homofobia to męska rzecz. To głupi męski lęk przed podważeniem męskiej pozycji. Facet w sukience budzi strach, że zatrą się granice. Wypierając różnorodność seksualną, polski samiec broni swej władzy nad kobietami, dziećmi i wszelkimi Innymi.
*
[…] „rodzaj męski” i „rodzaj żeński” to tylko sposoby myślenia.
Marta Konarzewska, Piotr Pacewicz, Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz