wpis przeniesiony 2.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
1/3. 2/3. Trzecia z trzech. To, co mają wspólne, to doświadczenie, którego nie można zagłuszyć, zahuczeć, skreślić. Możesz negować, nie wierzyć, ale to niczego nie zmienia — ci ludzie doświadczyli właśnie tego i już. Pytanie brzmi: czy chcesz posłuchać?
Gdy czytałam tę książkę, co chwilę łapałam się na tym, że moje osobiste doświadczenie jest tylko wierzchołkiem góry lodowej, o której istnieniu nie miałam pojęcia — doświadczyłam „tylko” konsekwencji ostracyzmu społecznego i rodzinnego. Pierwszy kosztował mnie kilka lat życia. Drugi, nie bez emocji i łez, olałam. Pierwszy dużo dziamgał ustami obcych ludzi. Drugi zabijał milczeniem. Był w moim/naszym życiu tylko jeden moment, gdy miałam serdecznie dość i chciałam się poddać. Powiedziałam wtedy coś w stylu: no trudno, tak trzeba… Sadownik przytomnie i bardzo stanowczo zareagował: dzieci? proszę bardzo, wchodzę w to pod jednym warunkiem, że tego chcesz. Nie chciałam. Nigdy.
Nowe dla mnie po tej książce są świadomość, że żyję poza normą, bo w moim życiu „normą” są marzenia, wypływające z głębi nas samych, co jak zobaczyłam normą nie musi być — w sumie dlaczego miałoby być? — oraz świadomość szczęścia, które mam, dzieląc życie z Sadownikiem, który, teraz widzę to gołym okiem, też spoza normy się urwał.
Zamiast pytać: „Czy to możliwe, że to prawda?”,
moglibyśmy zapytać: „A jeżeli to prawda?”. Co wtedy?
Arthur Bochner
*
Jest taka powszechna prawda, takie założenie, że my wszystkie chcemy mieć dzieci i nie będziemy szczęśliwe, jeśli nie będziemy ich miały. […] Istnieje silna dychotomia między treściami przekazywanymi przez społeczeństwo a twoimi uczuciami.
*
[…] jest ważne i konieczne, by zarżnąć wszystkie święte krowy, wszystkie „wartości”, ideologie i samousprawiedliwienia, na których się wychowaliśmy, by sprawdzić, gdzie wpadamy w sieci stereotypów i konformizmu; gdzie okłamujemy samych siebie […]. By sprawdzić z chirurgiczną precyzją eufemizmy, które stały się dla nas tak „normalne” i „naturalne”, jak przekazy „dzieci są radością, dzieci są błogosławieństwem”, „krew nie woda” lub „rodzina jest najważniejsza”. Jeśli nie będziemy ostrożni i świadomi destrukcyjnej siły tych eufemizmów, staną się one częścią naszego społecznego, kulturowego DNA i będziemy przekonani, że tak powinno być po wsze czasy.
*
[…] kiedykolwiek alternatywny sposób myślenia wkracza do ludzkiego życia, opowiada on nie tylko o samej alternatywie, ale o wspólnych sposobach myślenia; tych przyjmowanych za rzecz oczywistą koncepcjach, na których się opieramy, najczęściej nawet tego nie zauważając.
*
W głębi duszy, gdzie żyje prawdziwe ja, kiedy czegoś nie chcesz, nawet gdy nie ma wyraźnego powodu, nie miałoby znaczenia, czy wieś bądź cały kontynent dołączyłby do ciebie w osiągnięciu tego. Gdzie jest ostra i silna niechęć, która nawet nie potrzebuje słów i jest pozbawiona definicji i wyjaśnień, nic nie ma znaczenia. „Nie” znaczy „nie”.
*
Uznaję to za irytujące, że każdy zakłada, iż wymagająca kariera lub niepohamowany hedonizm są w centrum życia nie rodziców. […] Ludzie cały czas mówią o dylemacie między „karierą” a „dziećmi”, ale może są tacy, którzy nie chcą obu.
*
Myśl, że macierzyństwo samo w sobie, per se, może być dla kobiet nie do wytrzymania, jest bardzo często postrzegana jako niemożliwa, ponieważ jest to rzekomo racja bytu kobiet.
*
Słuchaj, znasz moje myśli i uczucia i jeśli możesz podać mi rękę, po prostu podaj mi rękę.
*
[…] jakie są konsekwencje przemilczania żalu nad macierzyństwem? Kto płaci cenę za próbę udawania, że on nie istnieje?
Ta książka kładzie nacisk na to, że kobiety, które nie chcą być matkami, matki, które nie chcą albo chcą być matkami, i dzieci są tym, którzy płacą cenę, ponieważ wszyscy oni ponoszą rzeczywiste konsekwencje tych społecznych porządków, czyniących je, czyniących nas, nosicielami układów, które z pewnością mówią językiem troski za nas, ale często służą innemu, a nie nam samym.
[…] jestem przekonana, że powinna istnieć możliwość wyboru, by zapewnić, że więcej kobiet będzie paniami swoich ciał, życia i decyzji. Fakt, że zostawanie niczyją mamą wciąż wiąże się ze stereotypami, sankcjami i karami, pokazuje, że możliwości wyboru faktycznie nie istnieją.
*
[…] mamy do czynienia z emocjonalnymi mapami, które są o wiele bardziej skomplikowane niż pojedyncza główna droga, która rzekomo istnieje na jedynej mapie według koncepcji przyjmowanych jako rzecz oczywista.
Orna Donath, Żałując macierzyństwa. #regrettingMotherhood,
przeł. Elżbieta Filipow, Wydawnictwo Kobiece, Białystok 2017.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz