czwartek, sierpnia 24, 2017

2519. Pierwsza z trzech (1/3)

 wpis przeniesiony 2.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Dawno, dawno temu o tej książce mówił mi Tollini. Sprawdziłam wtedy, ale była tylko — jak mówi Biały Kruk — „w papierzu”. W papierzu tej książce mówiłam „nie” — trudno, czytać nie będę.

Niczym królik z kapelusza, kilka dni temu pojawiła się informacja, że ibuk jest i jest w bardzo przyzwoitej cenie. Nabyłam. Literki te rozpoczęły przychodzenie do mnie książek dotykających Zakazanego. To pierwsza z trzech dotykających jakiegoś mniejszego lub większego tabu. Tabu, spod którego prześwituje ludzkie doświadczenie, którego nie sposób zignorować, choć wielu próbuje, wielu nie chce próbować, wielu udaje się. Niektórzy mają odwagę o tym doświadczeniu mówić głośno.

*

Połowa XX wieku była czasem naukowego eksperymentowania z substancjami. Tę książkę napisał jeden z królików doświadczalnych. Królik szczególny, który i bez spożywania był osobą arcyciekawą o niebywałej wrażliwości. Nie, nie trzeba brać, żeby wziąć z tej książki coś dla siebie. „Zaniemówiła” mnie Ona, zatrzymała, sprawiła, że chcę na nowo przeczytać, wrócić do Castanedy.

Ta książka może być pięknym wstępem do historii malarstwa i zaproszeniem do zwracania uwagi na „drzwi” umieszczone dla nas w obrazach, rzeźbach, sposobie, w jaki układają się promienie słońca. Nagłe olśnienia, których tyle w moim życiu, odnajdują swoje miejsce… wrażenie, jakie zrobiły na mnie witraże w Coventry… czy jeden obrazów w Prado przed którym siedziałam godzinę, odpowiednio kilkanaście i dwadzieścia lat temu. I kilka fotografii, które mnie przemieniły. I jeszcze… te drzwi… i tamte… pamiętasz?

Jak ziemia przed stu laty, nasz umysł wciąż posiada swoje najmroczniejsze Afryki, nieoznaczone na mapach Bornea czy dorzecza Amazonki. […] Człowiek składa się z tego, co nazwałbym Starym Światem osobowej świadomości oraz, za rozdzielającym morzem, z serii Nowych Światów — niezbyt dalekich Wirginii i Karolin osobistej podświadomości i wegetatywnej duszy; Dalekiego Zachodu zbiorowej nieświadomości, z jego florą symboli, plemionami rdzennych archetypów i za kolejnym, obszerniejszym oceanem, na antypodach codziennej świadomości — świata Doświadczenia Wizyjnego. […] Nie wymyśla się tych stworzeń, tak samo jak nie wymyśla się kangurów. Żyją własnym życiem w całkowitej niezależności. Człowiek nie może ich kontrolować. Jedyne, co może zrobić, to wybrać się do mentalnego ekwiwalentu Australii i rozejrzeć się wokół.

*

Z punktu widzenia mieszkańców Starego Świata torbacze są wyjątkowo dziwne. Lecz dziwność nie jest tym samym co przypadkowość. Kangurom i walabiom może brakować pozorów rzeczywistości, ale ich nieprawdopodobność się powtarza i przestrzega znanych praw. To samo dotyczy się psychicznych stworzeń zamieszkujących odległe rejony naszych umysłów.

*

Naszym celem jest odkrycie, że zawsze znajdowaliśmy się tam, gdzie powinniśmy. Niestety wyjątkowo utrudniamy sobie to zadanie.

*

Systematyczne rozumowanie jest czymś, bez czego nie możemy, jako gatunek lub indywidualiści, się obyć. Jednak jeśli chcemy pozostać przy zdrowych zmysłach, nie możemy również obyć się bez bezpośredniej percepcji, im bardziej niesystematycznej, tym lepiej, wewnętrznych i zewnętrznych światów, w których się urodziliśmy.

*

Odczucia, wrażenia, wglądy, fantazje — wszystkie one są prywatne i, oprócz opisu poprzez symbole, z drugiej ręki, nie do przekazania. Możemy gromadzić informacje o doświadczeniach, ale nigdy samych doświadczeń (poza własnymi). Od rodziny do narodu każda ludzka grupa jest społeczeństwem odrębnych wszechświatów.

Aldous Huxley, Drzwi percepcji. Niebo i piekło,
przeł. Marta Mikita, Wydawnictwo Cień Kształtu, Warszawa 2012.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz