środa, sierpnia 02, 2017

(2481+2). Czwarta

 wpis przeniesiony 1.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Po pierwszej, trzecia. Po trzeciej czwarta. Ta, czyli opowiadania.

Ta, bo pierwsze zdanie w podczytniku do niej brzmiało: „Czytając te opowiadania Wisława Szymborska śmiała się i wzruszała”. Pomyślałam o Gepardzicy, czy by się śmiała — dowiem się, jak wróci z urlopu. Ja chwilami płakałam ze śmiechu. W wielu miejscach czytałam z zapartym tchem, ciekawa jak to się skończy.

Teraz mogę powolutku brać się za drugą.

Choć nie, mówię bzdury — wcale nie myślałam, że się upiecze. Nic nigdy mi się nie upiekło. A już taka zbrodnia jak ta, żeby w Wigilię chcieć być sama — no nie…! Byłabym naiwna jak dziecko, gdybym wierzyła, że coś takiego ujdzie mi płazem

*

Ale co to mój boże z największej litery mój Boże więc co robisz że tego nie widzisz!

*

     — Widzi ksiądz, to bardzo dziwne uczucie, ale ja dopiero teraz, kiedy mam dziewięćdziesiąt lat, czuję, że naprawdę dojrzewam i wiem, co mam robić. Jest tak, jak gdybym śnił przez to całe życie i dopiero teraz rozumiem, co mi powtarzali rodzice, co było w podręcznikach szkolnych, co mówili pisarze w książkach, które niby czytałem, ale nigdy nie byłem we wnętrzu ich słów.

*

[…] ja się zgadzam na wszystko, co ma zdarzyć się dalej niż jutro. „Pójdzie pani ze mną na lunch?”. „Nie”. „A za tydzień?”. „Pójdę”. Bo dla mnie za miesiąc czy za tydzień nie istnieje.

*

     — Can you swim? — pytała pani De Mattei.
     — No, I can.
     — No, I can’t. Powtórz.
     — No, I can’t.
     — Can you drive a car?
     — No, I can.
     — No, I can’t. Powtórz.
     — No, I can’t.
     — Can you fly?
     — Yes, I can’t.
     — Yes, I can albo No I can’t. Powtórz.
     Zanchini zawahał się.
     — Yes, I can — powiedział po dłuższej chwili
.

Jarosław Mikołajewski, Dolce vita,
Wydawnictwo AGORA, Warszawa 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz