wpis przeniesiony 27.02.2019.
Henia przeraźliwie boi się schodów — prostych, kręconych, jedno- dwubiegowych, chodzonych w dół, w górę — systematyka bez znaczenia. Nie martwiło nas to zbyt mocno, ponieważ labradorom dobrze odpuścić bieganie po schodach ze względu na stawy. Ku jej całkowitej dezaprobacie (serdecznie tego nienawidzi) nosimy ją po schodach. Kudłatej jednak z dnia na dzień przybywa a Newton, niewzruszony, nie wspiera naszych rodzicielskich wysiłków. Zaczęliśmy więc raz, dwa razy dziennie (aby nie przeciążać łapek) próbować chodzić po schodach czterostopniowych, o szerokich stopniach, które wypatrzyliśmy przed sąsiednim blokiem. Nie było najmniejszego problemu, patrzyliśmy z dumą, jak szybko nasz kundel potrafi się uczyć. Henia jednak nie traktowała owych schodów jako bytu przynależącego do tej samej kategorii co schody do naszej klatki. Cała nauka nie przybliżała nas do celu ani na krok, ale do czasu… Właściwego Czasu.
O odpowiedniej godzinie, w odpowiednim miejscu pojawiła się Sąsiadka, mieszkająca naprzeciwko nas. Objuczona siatami wracała do domu. Siatki siatkami a radość radością. Obie z Kudłatą były bardzo zadowolone ze spotkania. Sąsiadka ucieszyła się, że w końcu może na własne oczy zobaczyć nową lokatorkę, o której już słyszała nie raz. Wracałyśmy do domu w trójkę. Henia wąchała co się dało, a my rozmawiałyśmy o nauce niesiusiania w domu i o tym, że schody to duże wyzwanie. Sąsiadka, też właścicielka psa, pod klatką zamachała przed nosem Kudłatej siatką z pachnącymi bułkami i… poszła ZARAZA po schodach, zostawiając swojego Pana Stracha oniemiałego na trawniku! Duszę sprzedałaby za coś do jedzenia. Pan Strach jest teraz śmiertelnie obrażony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz