środa, lipca 21, 2010

19. Osiedlowa synchronizacja dobra ze złem

 wpis przeniesiony 27.02.2019. 

Ehrhardt Ute zdaniem (które jednocześnie stanowi tytuł książki):

Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne tam gdzie chcą

trafia w miejsce splotu słonecznego organizmu zwanego dobrym wychowaniem dzieci płci żeńskiej. Kudłata nie czyta, nie będzie czytać a WIE, że zdanie to jest prowokacyjnie magiczne. Sierściuszek, dodatkowo, przekonany jest od urodzenia, że o magii nie należy czytać, magii należy używać, więc i czyni to z uśmiechem na swoim pyszczku, gdy tylko ma okazję. Tak, właśnie było i dziś, na „poobiednim” spacerze. Po pierwsze, było to tak...

Na każdym osiedlu są takie miejsca, gdzie ludzie poprawiają sobie samopoczucie, wyrzucając gołębiom suchy chleb. Nie ma sensu tłumaczyć, że jest to forma powolnego dobijania ptaków, że czego jak czego, ale chleba, choćby nie wiem jak świeżego, jeść one nie powinny. W tym temacie ludzie głusi są, ale za to chcą być dobrzy. Nasze osiedle nie różni się niczym od innych i takie miejsce też mamy. Gdy do owego miejsca dodać szczyptę synchronizacji, mamy gotowy blogowy wpis. Po drugie, było to tak...

O pewnej porze, wcale wcześniej nie ustalanej, w owym miejscu, znalazły się: Starsza Pani, Kudłata i jej bardzo dumna Mama. Przyznaję się, choć nie traktuję tego w kategorii grzechu... pozwoliłam. Bądźmy dokładni, nie przeciwdziałałam, a po prawdzie cieszyłam się w środeczku, bo smak tego wyczynu, który już w zarodku zauważyłam, dokładnie znam. Tak, tak, nie zablokowałam smyczy i pozwoliłam Kudłatej z całym pędem wpaść na otwarty, umownie wyznaczony, teren ptasiego paśnika i obie z zachwytem patrzyłyśmy jak gołębie wzbijają się ku niebu. Piękny widok, więc jak tylko usiadły, Młoda powtórzyła proceder, aby sprawdzić, czy to zawsze tak działa.

Obie byłyśmy zachwycone. Ona, bo robiła to pierwsze dwa razy w życiu. Ja, bo pomyślałam, że gdyby Kudłata miała tak długo jak ja dojrzewać do takiej aktywności, to w tym życiu jej by się to nie przytrafiło. Miałam 35 lat, gdy „uruchomiłam” po raz pierwszy pokaźne stado gołębi by zobaczyć jak wznoszą się do góry.

Z zamyślenia i zachwytu ocuciła nas wspomniana Starsza Pani, narzekając, że ja taka młoda (dziękuję Pani bardzo za komplement) i tak źle wychowana (też dziękuję), nieodpowiedzialnie pozwalam psu rozwijać swoje krwiożercze instynkty. Wyrwana na dobre z kudłatego świata głupio zapytałam: naprawdę nie lubi Pani jak gołębie się wznoszą? Kudłata nie miała pytań, była zaskoczona, bo spotkała pierwszego człowieka, który nie był nią zachwycony, a powinien. Nie każdy przecież tak elegancko umie wzbić gołębie ku niebu.

W ten oto sposób wzięłyśmy udział w inscenizacji bajki, w której Dobra Starsza Pani walczy z Bardzo Złą Młodą Panią, co hoduje jeszcze Bardziej Złą Kudłatą Bestię. Należy jeszcze wspomnieć, że rzecz nie działa się za siedmioma górami i siedmioma lasami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz