środa, lipca 14, 2010

6. Łzy — sól fizjologiczna?

 wpis przeniesiony 27.02.2019. 

Nie będzie chronologicznie. Będzie od tyłu.

Mówi się, że „duzi chłopcy nie płaczą a duże dziewczynki nie krzyczą”. Pod latarnią, jak głosi inna maksyma, jest najciemniej. Tak było i w tym przypadku. Pierwszą część przytoczonej mądrości ludowej, o tym czego nie należy, znam chyba od zawsze. Drugą część, dotyczącą mojej kobiety we mnie znam od niedawna. W całości ten konstrukt wciąż zadziwia mnie szybkością, z jaką amputuje i mężczyznom, i kobietom bardzo ważną część ich samych. To kolejna prawda ludowa z którą się nie identyfikuję i cieszę się z tego faktu jak dziecko.

Owa mądrość zjawiła się pod dachem mojej czaszki zaraz po tym, gdy w mej głowie pojawiły się poniższe słowa z wplecionymi ważnymi, choć zwykle niechcianymi, czasownikami:

JESTEM i...
...krzyczę... by rozrzedzić złość,
...milczę... by rozcieńczyć smutek,
...płaczę... by rozwodnić żal.
BĄDŹ TY TEŻ... proszę.

Przyszło mi to wszystko na myśl, bo upał, upał, upał... i dziwnie dziwny nastrój zadumy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz