piątek, sierpnia 13, 2010

(43+1). Z poziomu wczorajszej trawy

 wpis przeniesiony 27.02.2019. 

Indianie wierzą, że każda fotografia zabiera człowiekowi część duszy. Choć w oczach Kudłatej odbija się i mądrość, i dobroć, i smutek dziejów całego Świata-NieŚwiata to jednak zdjęcie zrobić sobie da, krygując się przy tym na tyle, na ile wymaga od niej tego jej kobieca dusza. Oczywiście, skóry nie sprzedaje tanio, nie rozumie fotograficznych poleceń: głowę lekko w prawo, zabierz ogon, nie ruszaj się. Często jest tak szybka, że niestety, najlepsze zdjęcia pozostały tylko w pamięci Sadownika lub Jabłoni trzymających aparat w dłoniach.

Henia już nie ma pysia maleńkiego pieska. Kiedy nastąpiła zmiana? Nie mam pojęcia, ale uświadomiłam sobie, że i ta obecna buzia małej, zadziornej dziewczynki przeminie. Trzeba było się śpieszyć, a czarne nie fotografuje się łatwo.

Sadownik ubłagany, włożył rękę do aparatu i wycedził romantyczne zdjęcie paszportowe Fidelinki. Za miesiąc pewnie nie uwierzę, że miała tak małą mordkę, że była taka słodka, że każdy patyczek i szyszka cieszyły ją przeogromnie. Kawałek psiej, młodej duszy ukradziony i zaklęty w ramy prostokątu. Właśnie taka była wczoraj Kudłata. Dziś stara się przeżyć upał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz