wpis przeniesiony 27.02.2019.
Przed chwilą pani w radio powiedziała: ładna pogoda tylko na zachodzie Polski, w pozostałych częściach kraju przelotne deszcze i burze. Nijak zgodzić się z tym nie mogę a Kudłata gotowa protestować we śnie, bo dziś pogoda jest magiczna i Kudłata jest nią zachwycona.
Powiedziało się A i część Ą, czas wyartykułować ogonek od Ą. Wczorajsze psie przedszkole skończyło się obłędną dla moich oczu socjalizacją psów. Pięć labradorów, z czego tylko dwa to szczeniaki. E tam, labradory, najpiękniejszych było pięć psich ogonów poruszających się w sposób, który natychmiast zdradza rasę. Zostaliśmy nauczeni jak używając psiego języka doprowadzić psa do pionu (czyli uspokoić), gdy zaczyna nadmiernie szaleć. Bardzo sprytna i skuteczna metoda.
Zachwyt widokiem pięciu psich dusz, które ustalają między sobą reguły gry, wracanie do domu z Kudłatą, która ze zmęczenia padła na podłodze samochodu --- wszystko to spowodowało, że nie oglądając się na pustą lodówkę Sadownik został zwolniony z dowozu żywności ze sklepów, do których psom wstęp jest wzbroniony.
Dziś rano stanęłam nie tylko przed potrzebą wyartykułowania Ą, ale również przed „ęęęęęęę co dziś będzie na obiad?”. Decyzja zapadła, ogonek od Ą dorysował się zgrabnie sam: idziemy na bazarek, będzie okazja by poćwiczyć Kudłate chodzenie przy nodze.
Znów spotkało mnie zadziwienie, Henia jak nowa, chodzi tak pięknie, że nie przypomina naszego wczorajszego psa. Na bazarku, stojąc w drzwiach sklepiku mięsnego, zakupiłyśmy co trzeba i ku memu zdziwieniu Młoda na swoją część wołowiny dostała... rabat, bo pani stwierdziła, że to piękny i grzeczny pies. Kupiłyśmy jeszcze troszkę warzyw, psie chrupasie i… zapowiedź września, czyli dwa bukiety czerwonych astrów. Psica była cały czas tak grzeczna, że miałam wrażenie powtórki ze spokojnych sierpniowo-wrześniowych dni zeszłego roku, gdy pies nawet nam się nie śnił, ot, zwykłe, nieśpieszne wracanie do domu po łowach.
W środku zakupów złapała nas ulewa. Wracałyśmy do domu mokre, z kroplami padającego wciąż deszczu na twarzach. Można by powiedzieć, że prognoza sprawdziła się w całej rozciągłości, bo mieszkamy w jednej z pozostałych części kraju, tyle że Kudłatą i mnie ta pogoda zachwyciła. Jest chłodniej, ale wciąż ciepło. Jest ładnie a nawet pięknie, bo pojawiły się fantastyczne, głębokie kałuże, które Henia metodycznie centymetr po centymetrze zwiedza, by na koniec jako kolekcjonerka mokrych światów usiąść w najgłębszym miejscu każdej z nich.
W szkoleniu psa dzięki dzisiejszemu dniu, jesteśmy z Kudłatą przy literze Ć jak ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Henia twierdzi, że to łatwa litera — C z zacinającą kroplą deszczu u góry.
Pani z radia pomyliła się, u nas jest bardzo ładna pogoda. Z drugiej strony, nie pomyliła się wcale, bo u nas nie ma dziś ładnej pogody, jest fantastyczna pogoda!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz