wpis przeniesiony 27.02.2019.
Neurony lustrzane odkryto w mózgach małp i ludzi. Opatrzono tą nazwą podczas prac nad korą mózgową makaków. Naukowcy stwierdzili, że niektóre obszary mózgu reagują prawie w taki sam sposób, zarówno gdy zwierzę obserwuje jak badacz sięga po jedzenie, jak i wtedy, gdy małpa robi to sama. To tłumaczy nie tylko choleryków wrzeszczących „to pokaż mi, do cholery, jak to zrobić!”, ale też potwierdza w pewien sposób środkową część słów Konfucjusza: „Powiedz a zapomnę, pokaż a zapamiętam, pozwól przeżyć a zrozumiem”.
Z pewnym przymrużeniem oka, możemy z Sadownikiem potwierdzić, że Kudłata, choć nie jest człowiekiem a małpą tylko bywa, również posiada na stałe takie neurony. Skąd to wiemy? Po sposobie w jaki układa się po kryjomu na naszym łóżku, tylko tam gdzie jest już równiutko zaścielone, nie lubi dotykać resztek ludzkich nocy. Robi to skubana w taki sposób, że w całym przytulisku zalega cisza, jakaś taka bardzo dziwna, która piórkiem drażni uszy tak długo, aż w najdalszym końcu mieszkania poczuję, że dzieje się „coś”. Nauczona doświadczeniem wiem o co chodzi. Zaczynam poszukiwania, ot tak, jakbym po prostu przechodziła idąc po kubek, książkę czy szukając pióra. Jest! Trafiony, zatopiony być nie może. Z bardzo nędznie małym poczuciem grzechu leży na naszym łóżku. Wygląda słodko, rozkosznie i obłędnie. W przytulisku nie ma wątpliwości, pies śpi u siebie, na parkiecie, na chodniku, na dywanie — pies nie śpi w naszym łóżku! No, ale wygląda tak słodko, rozkosznie i bosko, że ów brak wątpliwości, gdzie pies spać powinien miał malutki maminy cień, że może na chwilę, dopóki nie urośnie, bo.. przecież jest tak słodka, rozkoszna i boska...
Dało się Sadownikowi słowo, że łóżko będzie miejscem wolnym od sierści i zapachu psiej duszy? Dało. Więc do wczoraj włącznie, z leciutkim, ukrywanym przed Sadownikiem, bólem serca, złapawszy Kudłatą na czynie zakazanym, choć naprawdę wyglądała słodko, rozkosznie i bosko, z udawaną obojętnością, by nie zareagować wesołością, kładłam się na podłodze, by jej lustrzane neurony zobaczyły, że na podłodze również cudnie jest. Na co jak na co, ale na zabawowo-wścibskie neurony Heniuty zawsze można liczyć i to właśnie ich podrażnianie skutkuje zawsze tym, że chorobliwie ciekawski Sierściuch schodzi, zagląda mi w twarz swoimi zainteresowanymi wszystkim oczkami. Wtedy już nie jestem w stanie powstrzymać śmiechu. Daję Królewnie smakołyk i zaczynamy zabawę, bo podłoga świetna jest.
Ból serca minął mi bezpowrotnie dziś. W Wawince wcale nie pada. W Wawince leje jak z cebra. Poszłyśmy rano na bazarek, potem do osiedlowego sklepu warzywnego. Wróciłyśmy mokrutkie od stóp do głów. Całą drogę powrotną cieszył mnie deszcz, ale jeszcze bardziej cieszyłam się na ciepły prysznic, gorącą herbatkę, śniadanko przy książce. Popełniłam jednak jeden mały błąd — gdy wpadłyśmy do domu, upewniłam się, że pies ma wodę a potem już myśląc tylko o sobie udałam się pod prysznic. Dopiero będąc porządnie namydloną przemknęło mi przez myśl pytanie „a gdzie Henia?”. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, wystarczyło wyjść z łazienki. Kudłata w pełnym psim rynsztunku leżała... na łóżku. Dużo mnie kosztowało, by nie wrzasnąć na Bestię, by udając, że nie widzę kundla, rozpocząć procedurę ściągania psa na ziemię.
Właśnie w ten sposób mokra sunia wyleczyła mnie z kardiologicznej przypadłości miękkiego serca w kwestii psa na łóżku. Nie ma mowy, bez względu na pogodę! Nie ma żadnej dyskusji na ten temat, choć Kudłata wciąż wygląda tak słodko, rozkosznie i bosko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz