wpis przeniesiony 27.02.2019.
Nauczeni zeszłotygodniowym doświadczeniem do listy komend, po których wykonaniu Kudłata dostaje zawsze smakołyk, dodaliśmy komendę fe, czyli wypluj co masz w pysku i przyjdź do pan(a/i). Gdy weekend na wsi był w rozkwicie zauważyłam, że Kudłata traktuje komendę fe, dokładnie tak samo jak przywoływanie jej po imieniu — w sumie efekt ten sam: zawsze smakołyk. Dobrze kombinuje Dziewczę, bo obie te komendy stanowią naszą swoistą listę bezpieczeństwa. Docelowo, chcemy, aby były zawsze wykonywane przez Kudłatą na 330% (proszę wybaczyć, studenci dopiero myślą o przygotowywaniu się do poprawek).
Tym samym, wskutek wspólnego życia z Kudłatą, do listy wszystkich jej imion: Henia, Fidela, Heniuta dołączyliśmy z automatu Madame Fe.
Do listy zakupów dołączył zaś kaganiec, jesteśmy bezsilni jeśli chodzi o naturę Fideliny i ludzką przypadłość rzucania różnych rzeczy na ziemię. Dopiero mając psa dostrzegłam, że ludzie wyrzucają pety w niedalekie okolice ławek, na których siedzą, rzucają resztki jedzenia, gdzie popadnie. Krzewy ostrzegają swoją wielkością, ludzka głupota jest transparentna. Z owocami różnych krzaków dałabym radę, z pomysłami ludzi już nie bardzo. Dziś w parku wyrwałam Kudłatej z pyska kość. Co można byłoby założyć ludziom by dojrzeli do używania śmietników?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz