wpis przeniesiony 27.02.2019.
Pół szklanki wody to dla jednych, szklanka do połowy pełna, dla drugich, do połowy pusta. Każdego dnia staję przed wyborem filozofii życiowej zaklętej w owej niepełnej-półpełnej szklance. Uświadomiła mi to, oczywiście, Kudłata, zwracając baczniejszą uwagę na to, co mówią do mnie ludzie.
Ile już razy, na spacerach z Henią, słyszałam od spotykanych ludzi zdania typu: „wzięła Pani na siebie obowiązek”, „no, teraz to już kieracik wychodzenia na dwór”, „problemów pani nie miała, to już są”. Tak, pies to obowiązek wzięty na kilkanaście lat — kiwam głową i nie dyskutuję z tą prawdą — zarywam nocki, nie wiem już czym jest spanie jednym ciągiem do dziewiątej, z przykrością stwierdzam, że kilka razy straciłam cierpliwość.
Jednak, dzięki Kudłatej, na nowo usłyszałam sens słów, które słyszę tydzień w tydzień od swojej Pacjentki. Owa starsza Pani w trakcie naszej rozmowy, bez względu na temat, zawsze dociera do wysp tęsknoty i pyta: „to ja już nigdy nie będę mogła mieć psa, prawda?”. Tak, to prawda. Zaraz potem wymienia całą listę racjonalnych przyczyn, które uniemożliwiają jej posiadanie psa. Każdy, wymieniany powoli i metodycznie, powód znieczula ból życia bez zwierzęcia, co nie jest łatwe, gdy zawsze miało się psa, ale też każdy wspomniany powód jest dla mojej Pacjentki namacalnym dowodem na to, że wciąż żyje. Każdy oddech oznacza nadzieję, że może stanie się cud i jednak będzie mogła wyjść na dwór.
Prozaiczne, wydawać by się mogło, wyjście z psem na spacer — obowiązek psiarzy, dla mojej Pacjentki to wielkie marzenie. Czasem jestem pytana, co mi daje bycie wolontariuszką w hospicjum? Moi Pacjenci ożywiają moją Przytomność, która jest niezbędna bym mogła doceniać chwile — te zwykłe, ale jednocześnie cudowne, jedyne. Życie przyprawione odrobiną Przytomności sprawia, że nawet spacer w deszczu jest magią, nie każdy może poczuć na swej twarzy krople lecące prosto z nieba. Każdego dnia czuję się obdarowywana.
Dzięki mojej Pacjentce chodzę ostatnio i myślę, że jest czas na posiadanie psa i ów czas jest skończony. Cieszę się, że w końcu, razem z Sadownikiem, go mamy. Szczególnie intensywnie myślałam o tym wczoraj wieczorem, gdy w Trójkę wracaliśmy z nad jeziora, gdzie całe Stado zażywało kąpieli. Pies to obowiązek, ale dla mnie to również Zaszczyt. Ukłony dla Życia, z podziękowaniami…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz