wpis przeniesiony 28.02.2019.
(oryginał)
Jest pewien typ ludzkich zachowań przy których odpadam. Tracę tożsamość, nie wiem kim jestem, tracę siebie. Dobrze mi były znane fazy, że im bardziej unikałam ludzi preferujących to zachowanie, tym częściej ich spotykałam. Potem nijak nie mogłam zrozumieć swoich reakcji, nie byłam w stanie znaleźć żadnej logiki w tym, jak w ich obecności zachowywałam się.
Wczoraj na dniu treningowym, dotyczącym Spektrum nastrojów z Kate Jobe i Joe Goodbreadem, robiliśmy z kolegą cudowne ćwiczenie. Byłam podczas wykonywania tego ćwiczenia klientką i udało mi się nazwać to, co już napisałam na początku tego wpisu. Potem już wszystko działo się niewerbalnie i dało mi takiego kopa, że na haju jestem do dziś.
Oczywiście, szybciutko wypróbowałam zdobyte doświadczenie w kontakcie z ludźmi owego „typu” i… nareszcie poczułam się wolna, bo nie zgubiłam siebie.
Piękne było to, że gdy Kate i Joe demonstrowali ćwiczenie zanim my jako grupa wzięliśmy się do jego wykonania, ogarnęła mnie fala zachodzącej zmiany, uczucie, że Kate za mnie wykonuje kawał roboty zmiękczając moje progi. Patrzenie jak Ona idzie do przodu dodało mi odwagi w przesunięciu się z miejsca, w którym byłam jeszcze rano, do miejsca, w którym coś się zmieniło, coś się wyjaśniło --- odkryłam nieznany mi kawałek siebie.
Z pewnością ten wpis może wydać się niezrozumiały, może nawet bełkotliwy, bo wszystko działo się poza słowami, w ruchu, w dźwiękach i nie jest możliwe wyrażenie tego słowami. Mam jednak ogromną potrzebę, by został po tym wydarzeniu ślad, bo to był dla mnie bardzo ważny dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz