środa, października 13, 2010

99. Czarodziejka w metrze

 wpis przeniesiony 28.02.2019. 
 (oryginał) 

Dzisiaj pierwszy raz Kudłata jechała metrem ciurkiem dwanaście przystanków. Jak zwykle zrobiła z procedury przemieszczania się z punktu A do punktu B fantastyczne doświadczenie.

Wagoniki w metrze są dość specyficzne w porównaniu do czeluści autobusów czy tramwajów. Ludzie siedzą naprzeciwko siebie, nie mają możliwości ucieczki przed innymi (realizowanej gapieniem się w okno). Siedzą udając lekko autystycznych, niewidzący innych, znieruchomiali, nastawieni jedynie na cel dotarcia do odpowiedniej stacji. Jak się okazało, było to wyjątkowo ciekawe zjawisko dla Heni. Mnie bardzo mile zaskoczył fakt, że pomimo długiego braku ćwiczeń z zakresu podróżowania komunikacją miejską, okazało się, że każdy miesiąc życia Heńki działa na naszą korzyść, jeśli chodzi o jej zdolność do wysiedzenia w jednym miejscu --- nie poznawałam własnej sunieczki.

Upłakałam się jak norka, gdy odkryłam, że Heniutka metodycznie, pasażer po pasażerze, wykrzywiwszy głowę w jego kierunku, patrzy każdemu człowiekowi w twarz tak długo aż ten PĘKA i... uśmiecha się do Kudłatej, czasem wyciągnie do niej dłoń, czasem zagada. Po kilku przystankach, ludzie z przeciwległych ławeczek, gdzie siedziałyśmy, rozprawiali jak starzy znajomi nad urodą, mądrością i grzecznością Heńki. Czarowała psia dziewczynka pięknie... i ludzkie opowieści o czworonogach zaczęły płynąć i płynęły... od Pól Mokotowskich po sam Imielin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz