czwartek, października 21, 2010

108. Czym była dziś kawa...

 wpis przeniesiony 28.02.2019. 
 (oryginał) 

...w towarzystwie mężczyzny innej kobiety? Zadziwieniem, że niemożliwe staje się faktem na moich oczach. Podziękowaniem za to, kim się staliśmy w czasie, gdy się nie widzieliśmy. Zadumą nad przewrotnością losu, który nas na tę kawę zaprosił. Pragnieniem, aby każde z nas znalazło w sobie dość odwagi, by zrobić pierwszy, mały krok dając naszym, głęboko ukrytym, wielkim marzeniom możliwość wydostania się ze świata fantazji. Wdzięcznością za to, że on i ja, w jednym miejscu, wbrew nieoznaczoności Heisenberga, możemy napić się kawy i pomyśleć o szczęściu, które nas nie opuszcza od tylu lat, choć przewrotnie lubi pojawiać się w przebraniu zniechęcenia, straty, czy niespełnienia. Ech, Życie! Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać. Niech tak będzie do końca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz