wpis przeniesiony 28.02.2019.
(oryginał)
Mieszkałam 3,6km łąkami, polami od miejsca, w którym odbywały się zajęcia. Duch Kudłatej, pomimo że Sadownik i Heńka pojechali kolejne setki kilometrów, pozostał ze mną i każdego dnia rano roznosiło mnie od środka, by troszkę się wylatać. Czystą przyjemnością były te spacerki w szybkim tempie. Przestrzeń, odrobina samotności, wiatr i cisza przed dniem pełnym ludzkich istnień, gwarem rozmów… Coś niesamowicie obłędnego i potrzebnego mojemu istnieniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz